środa, 4 czerwca 2014

Moi-même-Moitié ~ Opal Lace JSK

Witam! 

Po kolejnej długiej przerwie (za którą bardzo wszystkich przepraszam!) nadeszła pora na nowy wpis! Gorący okres matur już za mną, teraz pozostaje błogie lenistwo, więc spokojnie mogę się oddać tworzeniu kolejnych recenzji. Materiałów do opisywania nie brakuje, a wręcz ich przybywa, dlatego będę starała się dodawać nowe posty jak najszybciej będzie to możliwe. 
Nieprzypadkowo tematem dzisiejszej recenzji jest Opal Lace JSK, która została popełniona przez Moitie w roku 2011, jako jedna z sióstr wspomnianej już Rose Lace-up OP. Stylizację z tą sukienką mam zamiar zaprezentować w sobotę, na warszawskim pikniku Matsurii, na którym pojawię się wraz z moimi koleżankami "po fachu", żeby poprowadzić krótką prezentację na temat Lolita fashion. Mała kryptoreklama, aczkolwiek ktoś może być zainteresowany tematem, a przecież w naszej intencji leży to, żeby promować ten styl, chociaż w niewielkim stopniu. 

Zdjęcia sklepowe i podstawowe informacje: 



Rok wydania: 2011
Cena: ¥34,650
Kolor: czarny ; royal blue
Wymiary: biust - 82cm ; dł. całkowita - 91,5cm
Materiał: poliester ; sztuczny jedwab (rayon) ; koronka klockowa bawełniana (przez producenta określona mianem torchon lace, aczkolwiek z tym bym polemizowała) ; koronka bawełniana ; welwet

Sposób zamówienia:
Sukienkę zamówiłam za pośrednictwem CDJapan, ponieważ oferowali taką samą cenę promocyjną, jaką akurat miał w ofercie oficjalny sklep MmM. Koszt tej JSK po obniżce wyniósł ¥15,500, do czego doszły jeszcze koszty przesyłki, której zupełnie nie przemyślałam. Wybrałam opcję wysyłki kurierskiej FedEx, przez co wpadłam na cło. Sama usługa tej firmy kosztowała ¥3,640, przy czym musiałam dopłacić 130PLN przy odbiorze paczki. No cóż, zawsze musi być ten pierwszy raz, przynajmniej teraz będę uważać. :') Co prawda, zaoszczędziłam sporo czasu, ponieważ CDJapan realizowało moje zamówienie przez około tydzień, po czym od razu wysłali do mnie przesyłkę, którą otrzymałam trzy dni później. A że sprowadzałam ten model na początku grudnia, to chciałam zdążyć przed świątecznym szałem zakupów i problemami z pocztą. 
Kiedyś sobie obiecałam, że pojawię się na swojej studniówce w sukience z Moitie, a gdy nadarzyła się okazja złapania jednej z wymarzonych kiecek, to po prostu musiałam spełnić to marzenie. Chyba jednak warto było stracić trochę więcej pieniędzy, żeby móc później szaleć na parkiecie w roli "gotyckiego Kopciuszka". :D

Moje zdjęcia i recenzja:


A oto i piękna dama po rozpakowaniu. Pierwszą rzeczą, która przykuła moją uwagę była faktura sukienki. Flocky print, wykonany z welwetu o długim włosiu, układa się w bardzo nieregularne, finezyjne wzory. Kilka osób doszło do wniosku, że można dostrzec w nich zarysy róż, czego rzeczywiście można się spodziewać po Moitie i ich słabości do tego motywu. Kolejną ciekawą rzeczą jest niewątpliwie sposób, w jaki sukienka została ozdobiona. Mowa oczywiście o wstawkach ze wstążki i koronki, które zdobią ramiączka, dekolt oraz pas od talii do odcięcia pod biustem. Pomimo tego, że ta JSK nie ma jakiejkolwiek możliwości regulacji wymiarów, to dzięki panelowi z niebieskimi akcentami, uzyskujemy efekt podkreślonej talii i ładnie zarysowanego biustu. Chociażby dlatego uważam, że sukienka ta będzie doskonale się sprawdzać, gdy zacznę przygodę z normalną pracą, a przestanę bawić się w rodzinnego projektanta ubrań. :D Bardzo podoba mi się to, że w prawie każdej kolekcji Moitie wypuszcza przynajmniej jeden fason, który nadaje się do codziennego użytkowania. Nie wspominając już o ich eleganckich garsonkach z lat 1999-2005, na które zawzięcie poluję. 


Na tym zdjęciu widać, jak bardzo delikatny jest sztuczny jedwab, z którego korzysta Moitie. Jest to ten sam rodzaj materiału, który został użyty przy Rose Lace-up OP, aczkolwiek został on w niektórych miejscach wzmocniony poliestrowymi podkładami, na które nałożony został welwet, co poskutkowało stworzeniem ciekawego wzoru na tej JSK. Co więcej, czarna, poliestrowa podszewka jeszcze lepiej podkreśla ten piękny motyw, dodając mu interesującego, nieco mrocznego charakteru. Pomijam kwestię tego, że mogłabym całymi dniami gładzić tę sukienkę, wyłącznie ze względu na to, że jest niezwykle przyjemna i miękka w dotyku. W sumie, materiał wcale się nie gniecie, więc mogę bezkarnie ją maltretować bez względu na to czy wisi na wieszaku, czy akurat mam ją na sobie. 


Zbliżenie na górę sukienki i wspomniane ozdobniki. Delikatne kokardki dodają uroku temu modelowi, a uwielbiany przez Manę odcień niebieskiego rozjaśnia całość w elegancki sposób. Bardzo duży plus za dokładne wykonanie elementów, które nawiązują do nazwy tej JSK. 


Opalizujące wstążki zostały oprawione koronką, co również nadaje lekkości tej sukience. Osobiście odnoszę wrażenie, że sposób, w który ta wstążka została ozdobiona, przywodzi na myśl pięknie oprawione kamienie szlachetne, ewentualnie małe kamee. 


Ramiączka równie otrzymały masę ozdób i dodatkową, nieco grubszą, czarną bawełnianą koronkę od wewnętrznej strony. Dzięki temu ramiączka są bardziej stabilne, lepiej trzymają się śliskich koszul (sprawdzone na koszuli z brokatowego szyfonu od Lady Sloth), a jednocześnie są jeszcze piękniejsze od dodatków na samej sukience. 


Teraz przyszła pora na tył tejże JSK. Jak widać, ozdoby zostały przeciągnięte i na tę stronę, przez co całość jest tematycznie spójna. Po obu stronach można dostrzec też mnóstwo marszczeń, jednakże nie dajmy się zwieść pozorom! Moitie uwielbia udawać, ze ich kiecki mogą pomieścić pokaźnych wymiarów halkę, ale marzenia o wielkim puffie odbierają podszewki, które są dość wąskie, i raczej dostosowane do wymogów kanonu stylu Elegant Gothic Lolita i żeńskiej wersji EGA


Te zdobienia niczym się nie różnią od tych, które przedstawiłam wcześniej. Schematyczne jest również umiejscowienie suwaka na boku sukienki, który sięga do połowy części spódnicy. Ponownie pojawia się też podszewka od wewnętrznej strony sukienki, jednakże jest ona zabezpieczona od góry tym samym rodzajem jedwabiu, którym pokryta jest Opal Lace JSK, a to z kolei zapobiega przemieszczaniu się materiału na ciele. 


Oczywiście i w tym ciuszku pojawia się moja ulubiona niespodzianka od producenta, haftka nad suwakiem!


Gdy mówimy o podszewce, to od razu na myśl nasuwa się błyszczący, czarny poliester. W tym przypadku grubszy niż zwykle, jak i również znacznie bardziej miękki i przyjemny w dotyku. 


Jeszcze wrzucę Wam małą ciekawostkę, odnośnie podszewek tej firmy, o której jeszcze nie wspomniałam. Wszystkie podszewki są dodatkowo przyszywane do sukienek. Zazwyczaj na samym dole oraz w połowie długości spódnicy. 


Jeszcze szybkie zerknięcie na jedwab od spodu. Tutaj jest zupełnie matowy, widać również na nim miejsca wzmocnień, do których przyszyte są fragmenty welwetu.

Podsumowanie:
Co tu dużo mówić, jestem bardzo zadowolona z zakupu tej sukienki. Jest ona wręcz idealna do codziennych, jak i tych szalonych Lolicich stylizacji. Oprócz tego świetnie sprawdza się jako zwyczajna sukienka, raczej na lato, ze względu na to, że jest bardzo cienka i delikatna jak mgiełka. Zdecydowanie polecam ją na cieplejsze pory roku, no chyba, że ktoś się uprze i wepchnie pod nią kilka warstw ubrań. 
Co prawda ma kilka wad, o których zaraz wspomnę, aczkolwiek nie są one widoczne podczas noszenia, a przy Lolicich stylizacjach nie sprawiają, że czuję się w niej niekomfortowo. 
Innym problemem jest, jak zwykle z resztą, rozmiar, który oczywiście nie pokrywa się z tym, co mówi producent. Odnoszę wrażenie, że ta JSK najlepiej będzie wyglądała na osobie, która ma 84-85cm w biuście i 65cm w talii. Nie jest to jedna z tych uniwersalnych kiecek, więc za maksymalne wymiary można uznać 88cm w biuście i 67cm w talii.

Wady:

Mana, czy twoi ludzie coś pili, gdy szyli tę kieckę?

No bez żartów, bardzo proszę...

A już tak na serio, to producent rzeczywiście strzelił gafę przy wycinaniu materiału na podszewkę. Nierówno powycinane, za długie kawałki sterczą majestatycznie przy wewnętrznej stronie suwaka. Jak dobrze, że taki defekt nie pojawił się na zewnętrznej stronie sukienki. 


A oto i drugi defekt. Ktoś chyba nie zastanowił się, gdy przyszywał grubą, ostrą metkę Moitie od wewnętrznej strony JSK, na boku podszewki. Gdy noszę Opal Lace w charakterze zwykłej sukienki, to kończę z czerwonymi zarysowaniami na udzie albo z zaciągniętymi rajstopami. O ile metka ze składem sukienki jest mięciutka i wcale jej nie czuć, to metka marki jest tworem z głębi piekieł. 

Moja ocena:
4,5/5

Przykładowe stylizacje:


1. 09.02.2014 - Warszawa, Lolita meetup
2. 28.03.2014 ~ wieczór w teatrze 

Dziękuję za uwagę i do napisania!

~Yuuki

8 komentarzy:

  1. Jako stuprocentowa humanistka wolę nie bawić się w przeliczanie, więc może mogłabyś powiedzieć mi ile mniej więcej kosztują sukienki tej firmy? Marzy mi się choć jedna taka piękność, ale mam wrażenie, że ceny są przerażające.
    Nawiasem mówiąc, jesteś zdecydowanie moją ulubioną polską lolitą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem po stronie nauk humanistycznych, aczkolwiek im dłużej siedzisz w Lolita fashion, tym bardziej zaczynasz się bratać z kursem walut. ;) Nowe modele to koszt w granicach 1500PLN, plus shopping service i ewentualne dla niego prowizje, bo Moitie wysyła swoje produkty wyłącznie na terenie Japonii. Chociażby z tego powodu preferuję poszukiwanie wszelkich wyprzedaży na stronie sklepu oraz CDJapan, gdzie ceny promocyjne nie różnią się od promocji sklepowych, a i nowe rzeczy próbują sprowadzać do siebie, bo jednak mają dosyć duży dział Moitie w zakładce z ubraniami i dodatkami, i sukienek z drugiej ręki. Ubrania z drugiej ręki dostaniesz na stronach sprzedażowych na Facebook'u, jest kilka stron dla Moitie, ale jest też kilka ogólnych, gdzie można zaleźć ubrania ze wszystkich firm, zajmujących się Lolita fashion. Godnym polecenia jest Lacemarket, strona aukcyjna dla Lolit. Tudzież egl-comm-sales na LiveJournal, aczkolwiek trzeba tam porządnie szukać. Ja miałam farta kilka dni temu i poczyniłam dość duże zakupy ubrań z Moitie od jednej pani z Australii, a wszystko za bardzo dobrą cenę. Przyznam, że najlepszą okazją, która mi się przytrafiła była Long Velveteen JSK, którą kupiłam za nieco ponad 300PLN. Ogółem staram się wydawać maksymalnie 700PLN na każdą sukienkę.
      Bardzo, bardzo dziękuję za ten komplement! Jest mi z tego powodu niezmiernie miło! :)

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję za wszystkie informacje i miło mi, że postarałaś się o tak wyczerpującą odpowiedź. Chciałam jeszcze zapytać o to, od jak dawna ubierasz się w ten sposób? Twój wizerunek jest naprawdę imponujący, a stylizacje zachwycają mnie za każdym razem i zastanawiam się, jak długo zajęło Ci stanie się tak dobrą Lolitą?

      Usuń
    3. Nie ma za co, to mnie jest miło, że mogłam pomóc! :)
      Lolita fashion zajmuję się od pięciu lat, przy czym miałam wiele przerw w ciągu tych kilku lat. Jednakże cały czas miałam "rękę na pulsie", więc wiedziałam o wszelkich nowościach na rynku, a i z przyjemnością oglądałam stylizacje moich ulubionych Lolit. Powróciłam do tej mody rok temu, był to bodajże kwiecień. Wtedy również rozkręciło się działanie warszawskiego Lolita community, obecnie jest nas osiem. Wydaje mi się, że właśnie dzięki temu mój styl się poprawił i skoncentrowałam się też na dwóch konkretnych nurtach w Lolicie. Ale doskonalę się cały czas!
      Teraz mam tylko nadzieję, że zdążę zrobić ładną stylizację na sobotni piknik Matsuri!

      Usuń
  2. Juany chyba dzieli się na pół, prawda? Tak mniej, więcej.
    Sukienka jest śliczna, chociaż wolałabym ją bez kokardek. Szkoda, że zwężają podszewkę, mały wybór halek. :/
    A materiał sukienki... nie wiem czemu myślałam, że jest szorstki. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat Moitie to marka japońska, więc ceny są w jenach. :) ¥100 = ok. 0,30PLN.
      Według mnie te kokardki nadają jej kobiecej delikatności, MmM raczej lubi toporne kroje, więc zazwyczaj każdy model wzbogaca o chociaż jeden subtelny element. Czy to koronki, kokardy, żaboty...aczkolwiek dobrze myślą, bo EGL to moda trochę bardziej surowa niż zwykła Gothic Lolita. No i przy EGL nosi się małe halki, nawet te, które Moitie ma w ofercie są malutkie.
      W rzeczywistości materiał jest mięciutki, wszyscy się zachwycają tym długim welwetem i miękkością sztucznego jedwabiu. <3

      Usuń
    2. A szlag. xD Nie mogę ich odróżnić. ;x
      O EGL i EGA powoli się uczę, bo pomimo, że wiem o ich istnieniu to ciężko mi się odróżnia EGL od gothic lolity - nie znam wszystkich ubrań Moitie na pamięć. ;)

      Usuń
    3. EGL i EGA tylko powstało w oparciu o Moitie, nie ma tutaj żadnego kanonu mówiącego o tym, że osoba, która nosi EGL/EGA musi nosić od nich ubrania. EGL to dojrzalsza forma Gothic Lolity. Tutaj nie ma uroczych dodatków, nie ma przesady w koronkach/falbankach/kokardkach, jest po prostu elegancki Lolici ciuch, bardzo zbliżony charakterem do normalnego gotyku, z którym Mana jest bardzo związany. W tym stylu dominują rozbudowane gotyckie printy albo zupełnie stonowane, jednolite ubrania. Plus szaleństwa z włosami, ozdobami na głowach, wielkie różane headdressy, krzyże na szyjach itd.

      Usuń