piątek, 14 marca 2014

Moi-même-Moitié ~ Long Velveteen JSK

Witam!

Na początku tego tygodnia dotarła do mnie przesyłka z Anglii, w której znajdował się temat dzisiejszej recenzji. Jest to jedna z niewielu rzeczy, które kupiłam pod wpływem chwili, nie wiedząc zupełnie nic o jej wykonaniu, roku produkcji, czy nawet pełnym wyglądzie. Przyznaję się bez bicia, przyciągnęła mnie cena i ciekawość, ponieważ jest to pierwsza długa sukienka w mojej garderobie. Oprócz tego mam wielką słabość do welwetów z Moitie... Co prawda, jeszcze nigdy nie byłam w posiadaniu sukienki, która w znaczniej mierze byłaby uszyta z tego materiału, ale wiedziałam, że z całą pewnością się nie zawiodę. 
Chociażby dlatego, że nawet dla mnie ta JSK jest ciekawostką, zdecydowałam się, że to właśnie ją Wam dzisiaj przedstawię. 

Zdjęcia z aukcji i podstawowe informacje (zdjęć sklepowych, jak i informacji, niestety nie znalazłam. Jeśli ktoś coś wie na temat tej sukienki, to będę wdzięczna za wiadomość!):


Rok wydania: obstawiam, że 2001, ponieważ kiedyś widziałam spódnicę i JSK normalnej długości z welwetu, z elementami podobnymi do materiału z góry sukienki. Bodajże były to aukcje na japońskim mbok'u i ktoś wspomniał o 2001 jako roku wydania tej kolekcji
Cena: ???
Kolor: czarny ; szary
Wymiary: biust - 82cm ; talia - 64cm ; dł. całkowita - 130cm
Materiał: welwet bawełniany, fil à fil (mogę się mylić, aczkolwiek jest to z pewnością pochodna wełny. Wnioskuję po charakterystycznym splocie), poliester

Sposób zamówienia:

Sukienkę dojrzałam jakiś czas temu na jednej z aukcji na ebay'u. Sprzedająca nie zrobiła dokładnego opisu przedmiotu, więc już wtedy zaczęłam dochodzenie, chcąc dowiedzieć się więcej o tak ciekawie wyglądającym projekcie mojej ulubionej marki. Cena początkowa wynosiła 70£ + 10£ przesyłki. Po tygodniu nie znalazł się żaden kupujący, więc stwierdziłam, że okazja upolowania tej sukienki na tym portalu minęła, a dziewczyna zrezygnuje ze sprzedaży albo wystawi ją gdzieś indziej. Na moje szczęście, myliłam się. Po dwóch godzinach aukcja wróciła na ebay, tym razem z ceną 50£ + 10£ przesyłki. Może wydawać się to śmieszne, ale wzięłam to za znak, że powinnam ją kupić. I tak też zrobiłam. Aukcję wygrałam bez problemu, nikt oprócz mnie nie licytował. Podałam cenę minimalną, więc zapłaciłam łącznie 60£. Po dwóch dniach dziewczyna wysłała paczkę (bodajże był to czwartek), a już w następnym tygodniu (ostatni wtorek) sukienka była u mnie. 

Moje zdjęcia i recenzja:


-Wybaczcie fatalne oświetlenie, na innych zdjęciach lepiej widać jej właściwy kolor.- Muszę przyznać, że widać po niej to, że nie jest najnowsza. Jednak po porządnym oczyszczeniu z kurzu i przeczesaniu welwetu prezentowała się o niebo lepiej. Największe ślady użytkowania są na samym dole sukienki. Nie jest ona postrzępiona, nie wystają żadne nitki, ale materiał jest delikatnie przetarty. Będę starała się ją jeszcze raz porządnie wyprać w tych miejscach, może to coś da. Istotne jest to, że prawie nie widać tej usterki. Welwet to naprawdę świetny materiał, dopóki nie jest mocno zarysowany, można go spokojnie odratować. 
Jeśli chodzi o fason, jest to typowy krój dla sukienek typu JSK, A-line, z tą różnicą, że jest ona długa, więc trzeba: a) pomyśleć o długiej halce ; b) nosić bez halki, bo i tak pięknie się układa. Nie mam najmniejszych zastrzeżeń co do kształtu sukienki. Jest bardzo kobieca, pięknie podkreśla sylwetkę, a wiązanie gorsetowe na plecach daje możliwość regulacji. Co prawda, moje obawy się spełniły - sukienka jest za duża w talii, lacing działa wyłącznie na dopasowanie w biuście, ponieważ sukienka ma odcięcie właśnie na wysokości talii. Przy moich 58cm potrzebuję paska albo wstążki, którą mogłabym uwydatnić cudowny krój tej JSK. Tutaj też pojawia się problem dla osób, które w talii mają więcej niż ok. 66cm. Jestem przekonana, że sukienka będzie zbyt obcisła dla takich dziewcząt. 


Góra sukienki jest pięknie uszyta, chociażby dlatego bardzo podobają mi się stare kolekcje Moitie. Kiedyś bardzo często korzystali z klasycznych wykrojów,  które rzeczywiście oddawały prawdziwy charakter Elegant Gothic Lolity. Eleganckiej dojrzałej kobiety, która umie pokreślić walory swojej figury. Jestem bardzo na tak. Wracając do tematu, góra wykonana jest z wysokiej jakości materiału, na pewno jest to pochodna wełny. Na nim wyszyte są ornamenty, które przywodzą na myśl te, które wykorzystywane były w epoce wiktoriańskiej. 


Podszewka, klasyk, świecący się poliester, który jest zdecydowanie najlepszą ochroną dla sukienki, która będzie musiała zmierzyć się z obecnością halki. Obszyta jest bardzo dokładnie, aczkolwiek w jednym miejscu jest lekko naderwana. Jednak nie wymaga to wielkich popraw, a po tylu latach takie rzeczy mogą się dziać z ubraniami. W wolnej chwili podszyję ją ręczne i nie będzie nawet śladu po tym uszkodzeniu. 


Przejdźmy na tył sukienki. Tutaj doskonale widać wiązanie gorsetowe. Wstążka, która jest przewleczona przez zabezpieczone metalowymi kółkami oczka, została wykonana z tego samego materiału, co dół sukienki. Jest to gruby welwet, który jest bardzo wytrzymały na rozciąganie. Co ciekawe, ta wstążka nawet nie jest poprzecierana! 


Tutaj lepiej widać panel lacingu. Jest on wykonany bardzo starannie, a swoją budową przypomina prawdziwy gorset. 


Suwak, tak jak w większości sukienek z Moi-même-Moitié, umiejscowiony jest na boku. W porównaniu do  wcześniej zrecenzowanej Rose Lace-up OP, ten suwak jest odsłonięty, bardzo wyraźnie odcina się na jasnoszarym tle wełny. Znacznie lepiej prezentuje się na welurowej spódnicy. Sięga mniej więcej do połowy uda. 


Co my tu mamy, czy to znowu haftka nad zapięciem? Tak! Jak widać, ten patent mają opanowany do perfekcji już od wielu lat. I mam cichą nadzieję, że to się nie zmieni...


Na koniec zostawiłam największą niespodziankę, jaka mi się przytrafiła wraz z zakupem tej sukienki. Posiada ona bardzo praktyczną rzecz, jaką są ramiączka zapinane na guziki. Dzięki temu nie muszę przeciskać się przez ramiączka, a po prostu jedno z nich rozpinam, a potem zapinam, gdy już ułożę sukienkę na sobie. Nareszcie mogę przestać martwić się o fryzurę, która zawsze jest narażona na kompletną destrukcję, kiedy zakładam ubrania. To naprawdę duże ułatwienie! Wielki plus dla Moitie!

Podsumowanie:

Jestem baaardzo zadowolona z tego zakupu. Nie żałuję tego, że kupiłam ją pod wpływem chwili i klasycznego "Jest ładna i tania, to biorę. Najwyżej sprzedam.". O sprzedaży nawet nie myślę. Wręcz zamierzam nosić ją często i przywrócić do łask moje dawne gotyckie stylizacje. Co więcej, pomimo tego, że sukienka jest oznaczona jako część linii EGL, mam zamiar nosić ją w stylizacjach Elegant Gothic Aristocrat. Zawsze skłaniałam się ku męskiej wersji tego stylu, ale gdy pierwszy raz spróbowałam stworzyć prosty coord w kobiecym wydaniu, to z miejsca zakochałam się w tych stylizacjach. Muszę przyznać, że bardzo komfortowo czuję się w tak poważnym i eleganckim stylu, skłaniam się nawet do myśli, że w przeciągu najbliższych trzech lat, zapewne przestawię się na EGA, a Lolita fashion odłożę na drugi plan. To mogłaby być bardzo dobra decyzja, bo przecież lat mi przybywa, a nie ubywa. Jakoś nie widzę siebie w Lolicie, gdy skończę, powiedzmy 26 lat. Cóż, nie wiem jaka będzie przyszłość, miejmy nadzieję, że jednak się mylę. 
Już zdecydowałam, że właśnie w tej JSK pojawię się na uroczystym zakończeniu roku szkolnego, które mam już za niewiele ponad miesiąc... Świeżo upieczona absolwentka musi wyglądać oszałamiająco przy odbieraniu świadectwa! :D 

Wady:

Oprócz niewielkich uszkodzeń, związanych z wiekiem tej sukienki, nie dopatrzyłam się innych wad. Może tylko ten rozmiar, ale już Wam biadoliłam na temat pokręconej rozmiarówki tej marki. 

Moja ocena:

Piękne, okrąglutkie 5/5! Bardzo cieszę się z tego, że jestem właścicielką tej sukienki! 

Przykładowe stylizacje:

Udało mi się zrobić tylko jedną, dzień po otrzymaniu sukienki, ot chciałam sprawdzić jak będę się w niej czuła. 



A jako mały bonus, dorzucam zdjęcie wyjątkowo udanego makijażu. Wydaje mi się, że to jeden z lepszych, które wykonałam w ostatnim czasie, bardzo delikatny, a jednocześnie wyrazisty. No i dokładny! :"D


Dziękuję za uwagę i do napisania! 


~ Yuuki

poniedziałek, 10 marca 2014

Moi-même-Moitié ~ Rose Lace-up OP

Witam! 

Pogoda za oknem dopisuje, więc znalazła się energia (i chwila wolnego czasu) do napisania pierwszej recenzji! Tematem dzisiejszego wpisu jest wspomniana w tytule sukienka typu one piece, stworzona przez japońską markę, specjalizującą się w ubraniach Elegant Gothic Lolita i Elegant Gothic Aristocrat, Moi-même-Moitié. Posiadam ją od blisko roku, dlatego mogę stworzyć jej pełną i obiektywną recenzję.

Zacznijmy od zdjęć sklepowych i informacji z Lolibrary:

Rok wydania: 2011
Cena: ¥30,450
Kolor: czarny ; biały ; różne odcienie szarości
Wymiary: biust - 82cm ; dł. całkowita - 90cm ; rękaw - 22,5cm
Materiał: poliester, sztuczny jedwab, bawełniana koronka, satynowa wstążka + bawełna, jestem tego pewna!

Sposób zamówienia:

Gdy rok temu dostrzegłam ją na wyprzedaży, która akurat rozpoczęła się na oficjalnej stronie Moi-même-Moitié, od razu zadecydowałam, że postaram się zrobić wszystko, żeby ją dostać. Bądź co bądź, ta sukienka była na mojej wishliście od dosyć dawna. Moitie nie wysyła swoich produktów poza granice Japonii, więc musiałam szukać pomocy u kogoś, kto mógłby ją dla mnie zamówić, a później wysłać do Polski. Jak postanowiłam, tak też zrobiłam, a mój wybór padł na...dam-dam-dam-daaaam! CDJapan! Akurat mieli ją w swojej ofercie, w takiej samej cenie promocyjnej, jaka pojawiła się na stronie oficjalnej sklepu. Po miesiącu oczekiwania dostałam paczkę z wymarzoną sukienką. 


Cena tej OP została obniżona o 50%, więc zapłaciłam za nią ¥15,225 + koszty wysyłki, w granicach ¥3,000.

Moje zdjęcia i recenzja:


Jak widać - nie ma żadnej różnicy pomiędzy zdjęciami sklepowymi, a real photo (pomijając kwestię kiepskiego oświetlenia, za co z góry przepraszam!). 
Sukienka ma typowy dla loliciej one piece krój - sięga do kolan, a krótkie rękawy zakrywają ramiona. Sam fason przywodzi na myśl historyczne wzory sukienek - wycięcie dekoltu charakterystyczne dla baroku, rokoka, podobnie marszczone rękawy i odcięcie, ozdobione falbanką, które ładnie podkreśla talię. Tego typu rozwiązanie, połączone z odpowiednim doborem materiałów, daje idealną sukienkę na lato. Muszę przyznać, że jest to moja najcieńsza sukienka. Zdecydowanie nie nadaje się na zimę, no chyba, że założę pod nią gruby underskirt i koszulę z długim rękawem. Sztuczny jedwab (jeśli się nie mylę, Moitie korzysta z jedwabiu miedziowego albo trioctanowego) jest bardzo podobny do szyfonu, przez co pięknie układa się on na halce i sprawia wrażenie bardzo delikatnego materiału. 


Nadrukowany na nim motyw róż jest bardzo dopracowany. Widoczne jest cieniowanie, a kształt kwiatów i liści jest wyjątkowo realistyczny. Podoba mi się to wrażenie negatywu, które udało się osiągnąć twórcom, poprzez umiejętne użycie czerni i bieli. 


Dzięki wszytej podszewce, kwiaty nabierają głębszego koloru. Połyskujący poliester rozświetla jedwab od spodu, przez co wydaje się, że cała sukienka lekko się świeci. To nadaje jej niezwykłego uroku.


Podszewka, podobne jak sztuczny jedwab, jest bardzo dobrze obszyta, przez co nic się nie pruje, a całość nie jest narażona na utratę swojego kształtu typu A-line. Kolejnym plusem jest wykorzystanie podszewkowego materiału od środka sukienki, a dokładniej na plecach. Poprawia to komfort noszenia tej OP, ponieważ staje się dzięki temu grubsza i nieco sztywniejsza, co również wpływa na to, jak układa się na ciele.

Przejdźmy do góry sukienki. Jest ona jedną z tych OP od Moitie, która nie posiada shirringu ani waist ties, którymi można dopasować sukienkę do figury. Zastąpiono je wiązaniem gorsetowym, które znajduje się pod biustem. To daje możliwość pięknego podkreślenia talii i modelowania biustu.


Na wysokości klatki piersiowej znajduje się marszczenie, które, w zależności od potrzeby, maskuje duży lub bardzo mały biust. Dla dziewczyn takich jak ja, czyli płaskich jak te smutne dechy przy płocie, takie sztuczki są idealnym rozwiązaniem. Elementy wykonane z delikatnej bawełny są wykończone piękną koronką z różanym motywem. Według mnie, ten rodzaj koronki z Moitie jest zdecydowanie najpiękniejszy. Dodają one uroku każdej sukience, przy której zostaje ona wykorzystana. Co ciekawe, wzór tej koronki od lat się nie zmienił! O tym się przekonacie, gdy zrobię recenzję Rose Pintuck OP, która pochodzi z kolekcji z 2006 roku. 


Rękawki są marszczone, dzięki gumce wszytej w połowie ich długości, jak i w pobliżu samej krawędzi, gdzie zostawiona jest krótka falbanka. Jest ona bardzo dokładnie obszyta, więc nie trzeba się martwić, że cokolwiek popsuje się w trakcie użytkowania. Gumki również są bardzo wytrzymałe, nie uciskają ramion i układają się w efektowne bufki. 

Przejdźmy do tyłu sukienki. Tak jak już wspominałam, nie posiada ona shirringu, waist ties ani lacingu, więc tył jest bardzo prosty. Dokładnie wszyty suwak jest widoczny tylko przy falbance w talii, ponieważ materiał tam jest grubszy, a falbany rozchodzą się na dwie strony, lekko go odsłaniając. Suwak sięga do połowy części spódnicy. 


Bonusowe zbliżenie na koronkę. Jak widać Moitie jej nie żałowało, cała góra sukienki jest obficie nią obszyta, zarówno z przodu jak i z tyłu. 


Kolejny plus dla wielu ubrań tej marki. Haftki nad suwakiem! Dzięki nim mamy pewność, że sukienka (albo cokolwiek innego, bo bardzo często wykorzystują haftki w swoich projektach) na pewno się nie rozsunie, a nawet jeśli coś zacznie się z nią dziać, to zdążymy zareagować. :D 

Podsumowanie:

Z całą pewnością mogę powiedzieć, że nie zawiodłam się na tej sukience, ponieważ w pełni spełniła moje oczekiwania. Szycie jest bardzo staranne, nie ma mowy o wystających nitkach, prującym się materiale czy też innych fabrycznych potknięciach, które czasami zdarzają się niektórym markom. Jest delikatna i zwiewna, przez co idealnie spełnia funkcję sukienki na lato, ale jednocześnie mogę upchnąć pod nią trochę ubrań, żeby nadawała się też na chłodniejsze dni. Mimo, że jak zwykle zawiodłam się na rozmiarówce, która nie ma nic wspólnego z informacjami, które podaje producent, to odnoszę wrażenie, że nie widać tego, że jest na mnie za duża. Dobre zasznurowanie panelu z wiązaniem gorsetowym gwarantuje, że materiał ładnie dopasuje się do figury. 
Co do rozmiarówki, to na moje oko, ta OP pasuje na osoby z biustem od 82 do 90cm. Długość całkowita i długość rękawów zgadza się z rozpiską Moitie. Tutaj mogę powiedzieć wszystkim wątpiącym w możliwość "wciśnięcia się" w ubrania od Many, że wymiary, które są podane przy każdym produkcie, to wymiary minimalne! Co prawda, wszystko zależy od fasonu danej rzeczy, ale jest wiele ubrań w rozmiarze 2, które pasują na osoby, mające ok. 100cm w biuście. 

Wady:

Po roku częstego użytkowania zdarzyło mi się to:


Dosyć długie zaciągnięcie, które zapewne jest skutkiem bliskiego spotkania z krzesłem albo pazurem mojej kotki. Na szczęście, nie jest to zbyt widoczny defekt, a na dodatek znajduje się na tyle sukienki, przy samych falbankach, więc w obszarze, który jest najmocniej marszczony. Szczerze mówiąc, jedno zaciągnięcie, to naprawdę dobry wynik jak na tak częste korzystanie z tej OP. 

Moja ocena:

Wielkie i w stu procentach obiektywne - 5/5! Polecam ten model każdej Lolicie, która ceni sobie prostotę i elegancję w swoich stylizacjach. Ta sukienka na pewno spełni swoje zadanie. :)

Przykładowe stylizacje:

Jak już mówiłam, sukienkę noszę dosyć często, więc uzbierało mi się kilka stylizacji, którymi mogę się z Wami podzielić.




1. 14.07.2013 ~ Lolita meet-up, Warszawa
2. 19.10.2013 ~ outfit inspirowany wizerunkiem mojej ulubionej postaci historycznej, Elżbiety Bawarskiej, znanej również jako Sissi
3. 15.01.2014 ~ moje dziewiętnaste urodziny

Dziękuję za uwagę i do napisania!


~Yuuki

niedziela, 9 marca 2014

Post pierwszy!

Witam!

Od jakiegoś czasu próbowałam zmobilizować się do rozpoczęcia pracy z tym blogiem. Szło mi dość opornie, ale może to i lepiej. Już pierwotny zamysł tej strony zawierał w sobie tematykę Lolita fashion, jednak dopiero teraz, po pięciu latach poznawania tego stylu i wyrabiania własnego gustu, mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że znam się na nim całkiem dobrze. Gdybym zaczęła pisać tu wcześniej, to z całą pewnością popełniałabym wiele błędów, a moje stylizacje nie zachwyciłyby nawet laika. A przecież nie o to chodzi!

Przez najbliższe dwa/trzy miesiące przewiduję dodawanie samych recenzji ubrań, które pojawiły się w mojej garderobie. Jest to spowodowane zbliżającym się czasem matur, które chciałabym napisać jak najlepiej. Po 20 maja zacznę pokazywać własne projekty, liczę też na możliwość dalszego rozwijania swoich umiejętności krawieckich. Nie będę się ograniczać do Lolita fashion, to mogę obiecać już we wstępie! Planuję wykonanie trzech (do pięciu) strojów na cosplay, kilka ubrań w klimacie nu-goth (chociaż nie jestem pewna, czy w ogóle powinnam to tak nazywać? Bardzo lubię asymetryczne, czarne ciuchy, wzbogacone o elementy ze skóry, futra oraz srebrne dodatki: łańcuchy, krzyże, kolce i masę innych pierdół), co najmniej dwa garnitury i smoking, które przydadzą mi się nie tylko do cosplayu. Nota bene, stylizacje w klimatach dansou josei są bardzo bliskie mojemu sercu, o czym również się przekonacie. 

Wraz z zakończeniem matur, wzbogacę tematykę bloga o kilka innych zagadnień, zupełnie niezwiązanych z modą. Moje zainteresowania wybiegają daleko poza granice zapchanej szafy! ;) Na pewno nikt nie będzie się nudził! 

Nie zamierzam opisywać swoich zmagań z codziennością, więc ograniczę się wyłącznie do krótkich relacji ze spotkań (o ile dostanę na to pozwolenie!) z resztą Lolit z Warszawy i okolic, tudzież z większych meetów, ewentualnie ważniejszych dla mnie eventów, wyjazdów itp. Nie ma tutaj miejsca na wylewanie smutków! Wbrew pozorom, po kilku latach układania i tworzenia samej siebie, doszłam do wniosku, że przede wszystkim liczy się radość życia, a wszelkie niepowodzenia szybko idą w niepamięć. I tego się trzymajmy. :) Chciałabym, żeby to miejsce przywodziło na myśl wyłącznie pozytywne emocje. 

Jak już będę trochę wolniejsza, to postaram się stworzyć angielską i niemiecką wersję tego bloga. Ale to już inna historia...

Dziękuję za uwagę i do kolejnego napisania!


~ Yuuki